Nie mogę spokojnie oglądać filmu, bo zrypany dźwięk odbiera mi całą przyjemność. Czy technologie audio przekraczają możliwości finansowe polskiej kinematografii? To jest chore, żeby polski film trzeba było oglądać z napisami.
Dokładnie,każdy polski film ma ten problem. Hiacynt od połowy był już spoko z nagłośnieniem ale przez pierwsze pół filmu jest masakra
Dobry system audio rozwiąże sprawę :) Osobiście tylko w kilku miejscach zauważyłem problem, czyli albo było za cicho, albo głos został nieprawidłowo wyseparowany. Prawda jest taka, że porzadni doświadczeni dźwiekowcy wybierają pracę na Zachodzie, w Polsce jest spory deficyt.
Mam nienajgorszy, wystarcza do większości filmów, słyszę wszystko wyraźnie nawet jak słucham/oglądam cicho chyba że jest to polski film np. Hiacynt. Tam przez pierwsze kilka minut nic nie można zrozumieć.
Może jest to kwestia polskiego języka/fonetyki in spe, a nie kwestia techniczna? Nie jestem specjalistą, ale zawsze starałem sobie tak to usprawiedliwiać. Pamiętajmy też, że lektor w filmach to też zawsze co innego, a natywni oglądając produkcje w swoich językach też czasami potrafią mieć problemy - widziałem wiele filmików na YT gdzie np. ludzie nie potrafili odgadnąć słów piosenek mimo iż były w ich narodowym języku. To trudny i niejednoznaczny temat.
bzdura. Oglądam filmy po angielsku, hiszpańsku, niemiecku. Nie mam problemu z rozumieniem tego co mówią, a nie znam tych języków perfect. Nie mam też audiofilskiego sprzętu na temat którego jeden powyżej już zdążył kwiczeć. Skoro pierwszy wpis na 74 łapki w górę o czymś to świadczy. Niektórzy wolą zaprzeczać i bawić się w polskiego husarza.
Czytałam kiedyś o tym artykuł. Jako powody wskazywano: brak pieniędzy, brak czasu w postprodukcji, specyfikę polskiego jezyka i dykcję aktorów
To kwestia jakiegoś echa, efektu halo czy jakoś tam. Nie dykcji, nie brzmienia polskich słów. Dźwiękowiec jest od tego, zeby dobrze ustawiać te wszystkie rzecz`y, a dziwne, że tego nie robią. I nie trafia do mnie argument o braku kasy. To się dzieje w produkcjach dla netflixa i hbo oraz w najdroższych polskich produkcjach kinowych!
W tv słychać co któreś zdanie i to tylko, kiedy się wytęży słuch. Lepiej jest w dobrych słuchawkach. Ale i tak nie rozumiem, dlaczego mamy świetnych operatorów, a dźwiękowcy to chyba dno świata
Dodatkowo aktorzy maja problem z dykcja. Mamrocza cos pod nosem. Tylko wulgaryzmy wychodza im wysmienicie :)
zgadzam się, w polskich filmach to norma, jak gadają to pod nosem, a jak muza leci to trzeba przyciszyć.
No dokładnie. Za każdym razem gdy oglądam polski film. No pojąć się tego nie da. Albo za cicho, albo ktoś coś duka pod nosem. A słuch mam bardzo dobry.
To prawda. Ostatnio oglądałam kilka polskich filmów z naprawdę dobrym dźwiękiem i już miałam nadzieję, że problem z bełkotliwymi dialogami, których nie da się zrozumieć, należy do przeszłości. Niestety "Hiacynt" znów ma ten mankament.
Nie pajacuj.. nie byloby filmu zeby ludzie nie szukali poklasku tym dennym gadaniem o dzwieku. Widac, ze nie znasz angielskiego i nie ogladasz hollywodzkich produkcji bez napisow. Tam to dopiero jest jazda, ze glosnosc z 40% podczas dialogow musze zmieniac do 20% gdy jest akcja/muzyka bo nie da sie wysiedziec tak glosno.
Moja żona ostatnio zaczęła oglądać polski serial Otwórz Oczy. I co mnie zaskoczyło, to fakt, że oglądała to z napisami... :) Część tekstów oczywiście da się zrozumieć, ale wielu faktycznie nie. Tego filmu jeszcze nie oglądałem, ale z ciekawości kiedyś obejrzę. Tak swoją drogą, ja filmy oglądam z dźwiękiem z TV tyle, że zmieniam tryby dźwięku. Dla filmów wybieram Filmowy, ale przy polskich produkcjach często zmieniam na Czysty dźwięk. Niestety tam bassów nie ma, ale przynajmniej da się zrozumieć. Przy innych językach korzystam z trybu Filmowego.
Ja zawsze o ile to możliwe włączam napisy do polskich filmów, a w kinie się cieszę niezmiernie jeśli dają angielskie napisy.
Dramat. Bełkot i mamrotanie pod wąsem. Fatalna dykcja i realizacja dźwięku. Dno! Film też nędzny. Po co te sceny kopulacyjne?
yyyy o co chodzi z użytkownikami @pitt66, @RE_KON, @jacek_bus, @felis5, @baldur, @123_456_3 i @IrekZbirek ??? Czy tylko ja widzę ten sam avatar? To ta sama osoba, która udziela się w temacie? :D Widzę nawiązanie do Split i Jamesa McAvoya :)
Absolutna racja. Zamieniłem laptop, na telewizor, telewizor na inny telewizor… dźwięk - masakra.
Ja oglądałem na Netflix i jest wszystko OKI... Sprawdź swoje łącze internetowe... U mnie w Szkocji wszystko działa jak trzeba :P
To prawda. Przestałem oglądać, bo nie można zrozumieć dialogów. Na Netflixie obie wersje polskiego dźwięku są tak samo złe. Cecha polskiego kina - od zawsze i chyba już na zawsze,
Prawda. Kiedy siadam do nowego polskiego filmu, to z góry włączam napisy. Już przestałam dawać szansę.
Akurat u Domalewskiego dźwięk jest bardzo dobry i wszystko można zrozumieć. Tutaj też. To już taka tradycja, że jak polski film to trzeba ponarzekać, że połowy dialogów nie słychać?
Polscy aktorzy chyba nie traktują swojej profesji zbyt poważnie w przeciwieństwie do starej, jeszcze przedwojennej szkoły która dała rezultaty w PRL'u. Naturalność języka w filmie jest kpiną z widza, sztuka polega na tym by być naturalnym i jednocześnie wyrazistym w języku.
Zgadzam się. Ale myślę też, że aktorzy mają problem z dykcją. Czasem nawet wsluchanie się, nie pomaga
To samo stwierdziliśmy przed chwilą z żoną. Film bardzo dobry, ale aktorzy bełkoczą i faflunią. Dawniej nawet jak grali prostaczków, to ci prostaczkowie mówili z idealną dykcją.
Oglądałem ostatnio film Wielka Majówka, po rekonstrukcji cyfrowej i zero problemu ze zrozumieniem dialogów. Czyli kiedyś można było robić dobry dźwięk
Ja już się przyzwyczaiłem, że większość polskich filmów ma dźwięk koszmarny. I dotyczy to raczej filmów współczesnych. W starszych produkcjach z lat 70 czy 80 tych nie zauważyłem tego problemu. To śmieszne, ale często muszę oglądać polskie filmy z napisami.
To problem nie tylko polskiej kinematografii, o dziwo. Polecam:
https://www.youtube.com/watch?v=VYJtb2YXae8