Massimo Troisi, odtwórca tytułowej roli, dosłownie poświęcił życie na stworzenie tego filmu. Już w wieku 23 lat przeszedł operację serca w USA, i całe późniejsze życie miał z nim problem. Przełożył kolejną, żeby nakręcić "Listonosza". Miał nadzieję, że zdąży ukończyć zdjęcia, a następnie poddać się zabiegowi. W trakcie kręcenia filmu był strasznie słaby - mógł pracować jedynie przez godzinę dziennie, dużo ujęć z dystansu/przedstawiających postać z tyłu była kręcona przy pomocy dublera. Film udało się dokończyć, ale Massimo Troisi 12 godzin po ostatnim klapsie doznał silnego ataku serca, którego nie przeżył.
Oglądając ostatnie sceny, gdy główny bohater już nie żyje ciężko nie pomyśleć o losach aktora, który również już nie żył.
Film został zadedykowany Massimo, a on sam został nominowany za swoją rolę do Oscara.