Film zaczął się nawet przyzwoicie - taka ostra B klasa z końca lat 90. + elementy z kina lat 80. jak wyskakiwanie z okna po postrzale czy pościg samochodami po okolicznych dachach. Miało to nieodparty urok i przyjemnie się oglądało. No i ten pościg po dachach zapada nawet w pamięć. Ale czar pryska jak Lundgren trafia do tych silosów i bazy terrorystów - wtedy akcja jest sztampowa, nudna i kuriozalna - sam Seagal chyba pisał scenariusz, bo główny bohater zbawia świat i całe Stany Zjednoczone. Wiecie - atak nuklearny, terroryści opanowani rządzą zemsty itd. No typowe wątki dla gniotów przeznaczonych na rynek DVD. Nie wiem czemu reżyserzy podejmują się kręcenia takich produkcji, bo zwyczajnie ich nie stać na satysfakcjonujące sfilmowanie takiego scenariusza. Oceniam na 4/10 za niezły początek. Im dalej, tym niestety gorzej. "Rozjemcę" oglądałem w TV4 i czytał Janusz Kozioł.
Jak to jest kozaczyć i blokować swoją aktywność na Filmweb? Chyba sam nie masz się za bardzo czym pochwalić ;)
A ty co adwokat?? Po prostu jest to jeden z lepszych, niedocenianych filmów, a takie komentarze są wyjątkowo dla niego krzywdzące.
To, że Tobie film się podobał, to znaczy, że tym, którym nie spasił mają siedzieć cicho? Bo tak? Argumentacji też zero...
Dobry film Lundgrena to "Dark Angel", czy "Red Scorpion", a nie ten gniot bez scenariusza, ale swoje zdanie już wyraziłem.
Ten film nie jest arcydziełem, ale jest to solidne dobre kino. Bardzo dobra gra Lundgrena i Scheidera jako prezydenta. Ciekawa i właśnie logiczna fabuła, ciekawy pomysł z komputerem i tymi głosami wykorzystywanymi przez zabójców. Obejrzałem twoje oceny filmów, część udostępniasz i po tej lekturze, twoja ocena tego filmu już po prostu nie dziwi.