Ale do rzeczy. Przede wszystkim nie wiemy, że Angelina jest byłą agentką tajnej agencji zajmującej się ściganiem zbrodniarzy unikających płacenia podatków, z których utrzymywani są tajni pracownicy tajnych agencji. Dowiadujemy się o tym gdzieś w połowie filmu, kiedy Angelina podaje swój bardzo tajny numer identyfikacyjny. Ale zanim do tego doszło Angelina dostała tajny liścik od rowerzysty, a w którym czarno na białym stało, że ma wsiąść do pendolino i poszukać kogoś bardzo podobnego do swojego kochanka-oszusta Johnny Deepa. A więc Angelina wsiadła do tego pociągu i po długim szukaniu wpadł w jej oko matematyk Frank, którego owinęła sobie wokół małego palca wystawiając go bardzo tajnej agencji i ruskiej mafii, jako swego kochanka-oszusta Jonnego Deepa, który za 20 milionów zrobił sobie operację w Brazylii, i teraz nawet Angelina nie wie jak wygląda. Matematyk Frank zakochuje się w Angelinie, ponieważ jest strasznym fujarą i mazgajem, a poza tym przeszkadza w pracy swoim fujarstwem i mazgajstwem bardzo tajnej agencji, i zamiast ślęczeć nad równaniem różniczkowym łazi w piżamie i to w dodatku na boso po dachu, tym nieodpowiedzialnym czynem wprowadza w wielkie zakłopotanie Angeline, która postanawia wystawić bardzo tajnej agencji swojego kochanka-oszusta, za to, że ten tak beztrosko szasta życiem spokojnego matematyka, zwanego turystą. Bo jak tak można? Znaczy się szastać. Poza tym Frank jest takim sympatyczny słodziakiem, że Angelina normalnie wymięka i nawet uczy Franka, jak za pomocą spinacza uwolnić się od kajdanek, w które to kajdanki najpierw zakuł go sprzedajny włoski gliniarz, a potem ten głupek z bardzo tajnej agencji Paul Bettany.
W pewnym momencie wszystko tak się pokiełbasiło, że Frank musiał ratować Angelinę, bo ta nie znała hasła do sejfu w którym były niezapłacone podatki, które Jonny Deep, jeszcze przed operacją skasował Reginaldowi, angielskiemu biznesmenowi, którego chroniło bezduszne KGB. A ten głupek Paul Bettany zabraniał strzelać do tych kagebowców, i wtedy Frank uwolnił się z tej łódki i wszedł przez balkon do pokoju, i powiedział, że on otworzy sejf, ponieważ nie jest żadnym matematykiem Frankiem tylko najprawdziwszym oszustem Johnny Deepem. Angelina, gdy go zobaczyła normalnie nie mogła wyjść z podziwu, że ten mazgaj matematyk Frank jest zdolny do takich poświęceń, aby ją ratować. I nawet wyszeptała "ajlawju" gdy Frank w zwolnionym tempie podchodził do sejfu, którego przecież nijak nie mógł otworzyć, bo przecież nie był Johnny Deepem. I nie wiadomo coby się stało gdyby w ostatniej chwili nie wparował Timothy Dalton, który kazał zastrzelić wszystkich ruskich. Kiedy już zastrzelono wszystkich ruskich przyszedł telefon, że gdzieś tam, po drugiej stronie ulicy zatrzymano prawdziwego Johnny Deepa, ale okazało się, ze to był blef, i ze to nie był żaden Johnny Deep tylko Rufus Sewell, a prawdziwym Johnnym Deepem okazał się no, kto? Nikt by się przecież tego za Chiny nie domyślił. Prawdziwym Johnny Deepem okazał się ten matematyk Frank. Angelina była nie mniej zdziwiona ode mnie, ale mu wszystko wybaczyła i razem odpłynęli sobie łódką. A ja osobiście żywię nadzieję, że już nie wrócą dla dobrego imienia kinematografii.
raczej z poczuciem humoru. myślę, że potrzebna jest wycieczka do apteki, bo najwyraźniej maść na ból dupy się skończyła. ja też byłabym zgorzkniała jakbym nie mogła usiąść od tak długiego czasu. wyrazy współczucia
Ach ten Johnny Deep, co on robi z małolatkami...
Ale z wiekiem to mija niczym pryszcze na nosie.
Daj spokój, mi się film całkiem podobał ale nie zmienia to faktu że to "streszczenie" mnie rozbawiło :)
Troche dystansu do siebie... i do Johnnego ;)
Las Veges Parano TAK. Truposz TAK, Co gryzie Gilberta Grapa TAK, Marzyciel TAK, ale Turysta??? 4 i nic ponad to, co wcale nie świadczy, ze Jonny jest jednym z najlepszych aktorów.
tak, jasne damski nick + Johnny Depp = szaleńcze, nieletnie zauroczenie. oczywiście nie ma możliwości, że jestem dorosłą osobą, której spodobał się film, ale nie spodobał się pełen jadu komentarz. mam dystans do siebie, zabrakło go do wszechwiedzących narcyzów
"Pełen jadu komentarz" O Boszszsz. Mój komentarz miał jeden cel a mianowicie, rozbawić potencjalnego czytelnika. No i rzeczywiście, rozbawił, nawet fanów dających 9 i to świadczy o zdrowym dystansie i to nie tylko do Turysty, (filmu średniego) Johnny Deepa, filmwebu, ale przede wszystkim do samego siebie. Niestety, pojawili się tacy (o których w sumie nic nie wiadomo) dla których moje streszczenie jest, tu cytat: Pełne jadu" No cóż, biorąc powyższe, obawiam się, że nie jesteś dorosłą osobą.
Ale to poważnie nie było śmieszne, satyra na poziomie szkoły średniej. ;>
PS. Deppa*, nie Deepa, jak już się za coś bierzesz, to porządnie. ;) Na początku myślałem, że to zamierzony zabieg (w pierwszym poście), ale widzę, że później również piszesz te nazwisko z błędem.
On nie zrozumie. Skoro pisze takie pierdoły i jeszcze kłóci się z tymi, którzy "nie rozpoznali w nim geniusza", to nie zrozumie, że nie jet zabawny.
U nas się na takich mówi "beton intelektualny"..
"u nas" czyli gdzie? W klubie przygłupa? :)
PS: domyślam się, że ty masz w dupie coś innego, ale tez podobne do kija.
O Stary dzięki, że mi to w końcu przybliżyłeś w pigułce. Oglądałam 3 razy i nadal nie ogarnęłam. Btw oglądałam jedynie dla Angeliny i Wenecji, bo ta pierwsza ma zjawiskowe stylizacje i zachowuje się tam jak archetyp księżniczki, a ta druga jest pięknym tłem dla archetypu księżniczki i jej zjawiskowych stylizacji.
Depp ładny, Pitt-owa ładna, Wenecyja ładna. Film ma walor jedynie estetyczny, nic poza tym nie dostrzegłam. Dziękuję za uwagę.
no nie, Depp niestety nieładny, spuchnięty na gębie, małe zamazane oczka, jakby pił tydzień daleko mu bardzo w tym filmie do Sparrowa albo Charliego z fabryki czekolady - tam był rzeczywiście niezły
A ja przez pół filmu miałam wrażenie, że to historia o spacerującej Joli. I to w dodatku spacerującej wolnym kroczkiem, robiącej dziwne miny, ni to "jaka jestem tajemnicza" ni to "kpiarsko się uśmiecham".