Mam wrażenie, że ten film dociera do sedna pojęcia jakim jest życiowa pustka. Nigdy nie widziałam filmu, który w tak głęboki,
a jednocześnie nienachalny sposób poruszałby ten temat. Skłania do refleksji. Martwi mnie trochę, że aż za dobrze rozumiem
sposób widzenia świata przez 65-letniego mężczyznę.
Na początku - trochę dłużyzny, nie wiedziałam o co chodzi, zaczęło mnie odrobinę nudzić (scena z pierwszego przyjęcia
Jep'a). Później - zupełnie zmieniłam zdanie. Poza tym (nadinterpretując) są w życiu momenty, które dłużą się niemiłosiernie i
sprawiają, że czujemy się wręcz niekomfortowo i te początkowe sceny właśnie tak na mnie działały.