Dużo dobrego słyszałem o tym serialu i z miejsca odpaliłem go na skyshowtime ale nie wiem czy dam radę obejrzeć całość.Problem w tym ,że z miejsca znielubiłem całą familię Duttonów.A zwłaszcza seniora,który wyglada mi na zwykłego bigota,który strzelałby do wszystkiego co się rusza.Przy nim Dwight Manfredi to sympatyczny koleś .
Mam bardzo podobne odczucia ,może to się zmieni ,ale w pierwszym odcinku szczególnie John nie wywarł na mnie dobrego wrażenia .
Tutaj chyba nikt nie wzbudza sympatii, nawet Indianie. Wszystkie postaci to jakieś zwyrole, patologia albo socjopaci. Sheridan chce nas przekonać, że Dziki Zachód pozostał dziki, anarchistyczny i bez zasad. Liczy się prawo dżungli, twarda pięść i bezwzględność.
Jest to niestety serial głupowaty, ale na szczęście wcześniej widziałem "prequele", więc mniej więcej wiedziałem czego się spodziewać. Paradoksalnie, Yellowstone (jestem wciąż w trakcie oglądania pierwszego sezonu) wydaje się być głupszy od seriali osadzonych w "uniwersum" Sheridana a nakręconych później. Śmierć pojawia się chyba w każdym odcinku. Egzekucje przeprowadza się nawet na zwykłych kowbojach, zwalnianych z pracy a zabijanych tylko dlatego, że coś tam widzieli czy usłyszeli. Ten serial fabularnie jest niedorzeczny, ale jest dobrze, sprawnie zrealizowany.
Właśnie jestem po 4 odcinku i w scenie, kiedy zabito tego zwykłego kowboja, szczęki nam z żoną opadły. Normalnie jak w mafii, ale tu tego fabuła nie uzasadniła.
To jest dobre porównanie - mafia. Przecież familia Duttonów, by dbać o swoje interesy, obsadza ludźmi ważne stanowiska państwowe i korumpuje polityków. Ta rodzina mafijna spełnia wszystkie kryteria mafii, choć ta rodzina akurat nie zajmuje się szmuglem narkotyków, broni i ludzi, na czym inne mafie zarabiają krocie. I podobnie jak w Ojcu Chrzestnym, też dochodzi do zdrady w rodzinie. Ma się wrażenie jakby Sheridan miał z 15 lat, bo jest to nie tyle durne i wtórne, ile straszliwie infantylne w opisie postaci i ich motywacji.
No zobaczymy, mam ogromny sentyment do Costnera a chciałem jakiś serial do wspólnego z żoną oglądania. Na razie mam się podoba.
Niestety, kolejne sezony nie są lepsze a dochodzi to co jest słabością Sheridana, czyli jego zamiłowanie do klimatów rodem z telenowel czy innych harlequinów. Nie będę spoilerował, ale w brazylijskich tasiemcach prędzej czy później pojawiali się jacyś zaginieni wujkowie, nieznani synowie, przyszywane babcie czy inni kuzyni dodawani w 784 odcinku dla budowania napięcia. Nierzadko ożywali też wcześniej uśmierceni, by wrócić do fabuły w 17 sezonie.
Jednak obejrzałem całość ;) Trochę czasu mi to zajęło . Generalnie ja osobiście stawiam ten serial obok Gomorry .Ale nawet tam bohaterowie dali się lubić póki nie odwalali jakiejś akcji godnej najwyższej pogardy i wykluczającej ich z grona cywilizowanych ludzi .